Moje dzieci i wnuki to banda sępów, nie zasłużyli na spadek po mnie. Ale ja mam już spadkobiercę. Za chwilę się urodzi
Helena całe życie ciężko pracowała, by zapewnić rodzinie wszystko, czego potrzebują. Ale gdy przestała być potrzebna, odwrócili się od niej, widząc w niej jedynie skarbonkę na dwóch nogach. Aż do dnia, gdy Helena podjęła decyzję, która wstrząsnęła całą rodziną…
Kiedy rodzina zorientowała się, że pieniądze i dom mogą przejść im koło nosa, zaczęły się podchody, kłótnie i fałszywe deklaracje miłości. Ale Helena miała już plan. Plan, który nikt nie mógł przewidzieć…
Helena przez całe życie nie miała łatwo. Wychowywała czworo dzieci, sama prowadziła gospodarstwo, a po śmierci męża musiała walczyć, by związać koniec z końcem. Kiedy dzieci dorosły, liczyła na odrobinę wsparcia. Ale wtedy pojawiły się wnuki, a z nimi nowe potrzeby. – Babciu, pożycz pieniądze na wakacje, na auto, na mieszkanie – słyszała niemal codziennie. Ale gdy Helena sama poprosiła o pomoc przy remoncie, wszyscy nagle mieli coś ważniejszego do zrobienia.
Rodzina, która widziała tylko majątek
Sytuacja pogorszyła się, gdy Helena zaczęła wspominać o swoim testamencie. Dzieci i wnuki natychmiast stali się podejrzanie mili. Jeden z wnuków nagle zaczął przyjeżdżać z kawą, synowa obiecała, że zajmie się sprzątaniem, a najmłodsza córka dopytywała, czy Helena nie potrzebuje kogoś do towarzystwa. Helena wiedziała, że to nie miłość nimi kieruje, a chęć zapisania się w testamencie.
Pewnego wieczoru, po kolejnej „miłej” wizycie, Helena podjęła decyzję. Zaczęła przygotowywać plan, który miał wstrząsnąć rodziną.
Nieoczekiwane spotkanie w parku
Kilka dni później Helena spotkała w parku młodą kobietę w ciąży – Martynę. Dziewczyna wyglądała na zmęczoną i smutną. Helena, choć nigdy wcześniej jej nie widziała, postanowiła zagadać. Martyna opowiedziała jej swoją historię – samotna, bez wsparcia rodziny, porzucona przez ojca dziecka. Helena poczuła, jak jej serce się łamie. W Martynie zobaczyła siebie sprzed lat – samotną matkę walczącą o przetrwanie.
Plan, który zmienił wszystko
Martyna i Helena zaczęły się spotykać regularnie. Kobiety szybko się zaprzyjaźniły, a Helena oferowała Martynie pomoc – trochę jedzenia, ubranka dla dziecka, a nawet miejsce do mieszkania w małym domku obok jej posesji. Dla rodziny Heleny te spotkania były niezrozumiałe, a Martyna stała się obiektem ich kpin. – Stara wariatka, nawet nie zna tej dziewczyny – śmiała się synowa.
Ale Helena nie zamierzała się tłumaczyć. Czuła, że znalazła kogoś, kto naprawdę potrzebuje jej pomocy.
Prawda wychodzi na jaw
Kiedy nadszedł dzień narodzin dziecka Martyny, Helena była przy niej w szpitalu. Trzymała w ramionach małego chłopca, a jej oczy wypełniły łzy. – Witaj, mój spadkobierco – powiedziała cicho.
Tydzień później Helena zwołała całą rodzinę. Na stole leżał testament. – Chcę, żebyście wiedzieli, że spadek po mnie nie trafi do żadnego z was – oznajmiła. – Cały majątek zapisałam komuś, kto naprawdę mnie potrzebuje.
Rodzina wybuchła gniewem. Padły oskarżenia, krzyki, a nawet groźby. Ale Helena była niewzruszona. – Ten dom i te pieniądze trafią do Martyny i jej syna. Nareszcie wiem, że zrobię coś dobrego – dodała z uśmiechem.