Mój facet zdradzał mnie z długonogą blondynką. Kiedy w końcu to do mnie dotarło, postanowiłam pokazać mu, że nie tylko on potrafi zaskakiwać…

Byliśmy razem od lat. Dobrze nam się układało – tak myślałam – ale to, co odkryłam, przebiło najgorsze scenariusze. W ostatnich tygodniach zachowywał się dziwnie: spóźnienia, tajemnicze rozmowy, a potem ten SMS, którego nigdy nie miałam zobaczyć. Kiedy prawda mnie uderzyła, postanowiłam działać. Chciałam, żeby poczuł, jak to jest być zaskoczonym…

Pewnego wieczoru usłyszałam szczegółowy opis tej blondynki: długonoga, filigranowa, zawsze perfekcyjnie ubrana. Wszystko stało się jasne, a we mnie coś pękło. Nie zamierzałam siedzieć z założonymi rękami. Wiedziałam, że muszę go zaskoczyć czymś, czego się nie spodziewa.

Pierwsze oznaki zdrady

To, co z początku wyglądało na normalne rozdrażnienie i problemy w pracy, szybko zamieniło się w niepokojące zmiany w jego zachowaniu. Wydawało mi się, że znam go na wylot – byliśmy razem prawie sześć lat. Spędziliśmy mnóstwo czasu, pokonując różne kryzysy, z których wychodziliśmy silniejsi. Przynajmniej tak myślałam. Aż nagle zaczęły się jego dziwne spóźnienia. Twierdził, że praca go przytłacza, że szef dociska terminy, a on chce zasłużyć na awans. I może bym mu uwierzyła… gdyby nie ten SMS.

Prawda wychodzi na jaw

Wieczorem, gdy robił pranie, zauważyłam migające światło jego telefonu. Właśnie sprawdzałam wiadomość od siostry, kiedy nagle zobaczyłam SMS: „Spotkamy się tam, gdzie zawsze?” Serce zabiło mi szybciej. To była blondynka. Długonoga, jak się później okazało. Nagle wszystkie puzzle zaczęły układać się w całość – jego zmiana nastroju, tajemnicze telefony, te „długie godziny w pracy.” Nie mogłam w to uwierzyć, że mnie tak zdradził. Że po tylu latach okazał się taką świnią.

Postanowiłam dać mu lekcję

Początkowo miałam ochotę go skonfrontować, wykrzyczeć mu całą prawdę prosto w twarz. Ale stwierdziłam, że to za łatwe. Chciałam, żeby poczuł się jak głupiec, żeby naprawdę zrozumiał, co stracił. Tego wieczoru postanowiłam, że zacznę swoje „małe przedstawienie.” Opracowałam plan, który miał sprawić, że będzie się czuł jak w potrzasku – jak ja, gdy odkryłam jego zdradę.

Nowa strategia – zimne, kalkulowane ruchy

Zaczęłam od drobnych zmian – rzadziej bywałam w domu, wracałam późno, nie tłumacząc mu, dlaczego. Kiedy pytał, tylko wzruszałam ramionami. Początkowo był zdziwiony, ale udawał, że nie robi to na nim wrażenia. Przestaliśmy jadać razem kolacje, a nasz dom coraz bardziej przypominał pole bitwy. Czułam, że go to zaczyna drażnić, a o to mi chodziło.

Po kilku dniach zaprosiłam swoją przyjaciółkę do naszego mieszkania. Wiedziałam, że pojawienie się u mnie innej osoby, a zwłaszcza mężczyzny, wzbudzi jego zazdrość. Przyjaciółka przebrała się w długą, czerwoną suknię, taką, która przyciągała wzrok. Została na kolację i długą rozmowę – co jakiś czas, śmiejąc się trochę zbyt głośno. W końcu wściekł się i wyszedł trzaskając drzwiami. Wtedy poczułam, że to dopiero początek.

Kiedy sprawy wymykają się spod kontroli

Moje gierki zaczęły działać – codziennie sprawdzał, gdzie jestem, wydzwaniał w najmniej odpowiednich momentach, zaczynał coraz bardziej interesować się moim życiem. Jednak wiedziałam, że to tylko wstęp. Prawdziwy cios nadszedł, gdy w końcu poznał mężczyznę, którego zaprosiłam do domu na „romantyczną kolację.” Był to kolega z pracy, który zgodził się pomóc mi przeprowadzić tę małą intrygę.

Kiedy wszedł do mieszkania, zobaczył nas razem przy stole. Wpadł w furię – na jego twarzy widziałam mieszankę wściekłości i rozczarowania. Ale to ja miałam ostatnie słowo. „Cóż, teraz rozumiesz, jak to jest?” – powiedziałam. „Zdradziłeś mnie z blondynką, więc teraz już wiesz, że nie tylko ty potrafisz zaskakiwać.”

Czy zrobiłam dobrze?

Jego mina mówiła wszystko. Wyglądał na zszokowanego, jakby dopiero teraz dotarło do niego, co stracił. Patrzył na mnie, a ja czułam coś na kształt satysfakcji, ale i ulgi. Może i byłam trochę okrutna, ale nie zamierzałam przechodzić obojętnie obok takiego ciosu. Co sądzicie o moim podejściu? Czy warto było się mścić? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku, jakie byście podjęli decyzje w takiej sytuacji.