Odkąd mąż stracił pracę, traktuje mnie z pogardą i wyśmiewa mój zawód. Zapomniał chyba, że tylko dzięki mnie ma co jeść

Marta i Piotr uchodzili za idealne małżeństwo. Wszystko zmieniło się, gdy Piotr nagle stracił pracę. Z dnia na dzień jego zachowanie stało się nie do poznania. Zamiast szukać nowych możliwości, skupił się na jednym – krytykowaniu Marty. Nieustannie kpił z jej pracy, jakby zapomniał, że to właśnie ona trzymała ich dom na powierzchni…

Marta znosiła wszystko w milczeniu, ale miarka się przebrała. Gdy Piotr przesadził z wyśmiewaniem jej, postanowiła zareagować w sposób, który całkowicie go zaskoczył…

Trudne początki i narastające napięcie

Marta i Piotr zawsze byli zgodnym małżeństwem. Żyli w niewielkim mieszkaniu, ale za to z miłością i wzajemnym wsparciem. Kiedy Piotr stracił pracę, początkowo wydawało się, że poradzi sobie z tym kryzysem. Jednak po kilku tygodniach zaczął tracić wiarę w siebie, a frustracja coraz bardziej rzutowała na ich relację. Zamiast szukać nowego zatrudnienia, Piotr powoli zamykał się w sobie. To, co kiedyś było między nimi piękne, zaczęło się kruszyć.

Marta pracowała jako księgowa w niewielkiej firmie, która nie płaciła najlepiej, ale pozwalała im na skromne życie. Była dumna z tego, że potrafi utrzymać rodzinę, gdy mąż przechodził trudny okres. Niestety, Piotr miał na to inne spojrzenie.

„Księgowa? To nawet nie jest prawdziwa praca!”

Z czasem Piotr zaczął traktować Martę z pogardą. Codziennie wytykał jej, że praca księgowej to „zabawa w cyferki”, a nie prawdziwe zajęcie. Każde jej osiągnięcie było przez niego bagatelizowane. „Co z tego, że pracujesz, skoro ledwo nam starcza na rachunki?” – mówił z gorzką ironią. Piotr zapomniał, że to właśnie dzięki pensji Marty mieli co jeść, a ich domowe rachunki były opłacone na czas.

Marta próbowała rozmawiać z nim o jego zachowaniu, ale za każdym razem kończyło się to kłótnią. Piotr, zamiast próbować rozwiązać problem, jeszcze bardziej ją atakował. Jego słowa stawały się coraz bardziej złośliwe i okrutne. „Dzięki tobie? Nie bądź śmieszna. Ledwo się utrzymujemy, a ty myślisz, że jesteś bohaterką!” – rzucał z uśmiechem pełnym pogardy.

Cierpliwość Marty się kończy

Marta długo cierpliwie znosiła jego złośliwości, ale pewnego dnia przyszedł moment, który zmienił wszystko. Piotr wrócił z kolejnej bezowocnej rozmowy o pracę i od progu zaczął ją wyśmiewać. „Znalazłem świetne ogłoszenie! Szukają kogoś do liczenia groszaków, może to coś dla ciebie?” – rzucił z kpiną. Marta nie mogła uwierzyć, jak bardzo się zmienił. Patrząc na męża, który kiedyś był jej największym wsparciem, teraz widziała kogoś, kto nie miał dla niej ani krzty szacunku.

Tej nocy nie mogła zasnąć. Myślała o wszystkich momentach, kiedy starała się dodać mu otuchy, kiedy wspierała go, nawet kosztem własnego zdrowia i czasu. W końcu zdała sobie sprawę, że nie może dłużej milczeć. Następnego dnia, gdy Piotr zaczął po raz kolejny ją obrażać, postanowiła zareagować.

Marta bierze sprawy w swoje ręce

Nie czekając na kolejną złośliwą uwagę, Marta postawiła sprawę jasno. „Dosyć tego, Piotrze. To ja utrzymuję ten dom. To dzięki mojej pracy mamy na jedzenie, na rachunki, na wszystko, co masz na sobie. Skoro nie potrafisz tego docenić, może lepiej, żebyś poszukał sobie innego miejsca do życia?” – powiedziała, patrząc mu prosto w oczy.

Piotr zaniemówił. Nigdy wcześniej nie widział Marty w takim stanie. Zawsze była spokojna, stonowana, gotowa znieść wszystko dla dobra ich małżeństwa. Tym razem jednak miała dość. Zrozumiał, że przegiął. Jednak zamiast przeprosić, uniósł się gniewem. „Nie będziesz mi mówić, co mam robić! Myślisz, że to ty tu rządzisz, bo zarabiasz kilka groszy?” – wrzasnął, ale już nie był tak pewny siebie.

Ostatni ruch Marty

Marta nie poddała się. Przestała mówić do Piotra, zamiast tego zaczęła działać. Następnego dnia, bez słowa, zamknęła się w pokoju z laptopem. Kiedy wyszła, w ręce trzymała dokumenty. „To są papiery rozwodowe. Jeśli nadal chcesz mnie poniżać, to możemy to rozwiązać w inny sposób” – oznajmiła spokojnie. Piotr był w szoku. Nie spodziewał się, że Marta jest gotowa na tak radykalny krok.

Dopiero wtedy zrozumiał, ile poświęcenia wymagało od niej utrzymywanie ich domu, ile znaczyła jej praca i jak bardzo jego zachowanie ją zraniło. Nie miała już cierpliwości, by czekać, aż się opamięta. „Albo zaczniesz mnie szanować, albo nasza historia się tu kończy” – dodała, zostawiając go samego z myślami.

Czy Piotr zrozumie swój błąd?

Tego wieczoru Piotr długo siedział w milczeniu, patrząc na papiery rozwodowe. Zdawał sobie sprawę, że przesadził. Może wreszcie dotarło do niego, jak wiele zawdzięcza Marcie i że jego frustracja nie daje mu prawa, by ją ranić. Tylko od niego zależało, czy uda mu się naprawić to, co zniszczył swoim zachowaniem.

Jak Wy byście postąpili na miejscu Marty? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!