Ledwo wiązałam koniec z końcem, ale moja córka żyła jak pączek w maśle. Utrzymywałam leniwą imprezowiczkę – aż w końcu powiedziałam dość.
Życie nie zawsze układało mi się tak, jakbym tego chciała. Czasem trzeba było zaciągnąć pasa, odpuścić marzenia, aby jakoś przetrwać miesiąc. Ale moja córka? Ona zdawała się żyć w zupełnie innym świecie. Imprezy, drogie ciuchy, nowinki technologiczne – podczas gdy ja zastanawiałam się, czy starczy mi na czynsz. Nie mogłam już dłużej tego znosić…
Pewnego dnia, po wyjątkowo długiej nocy nieprzespanej przez nerwy, postanowiłam, że musi się coś zmienić. Gdy zadałam jej w końcu trudne pytania, odpowiedź, którą usłyszałam, przerosła moje najśmielsze oczekiwania…
Ledwo wiązałam koniec z końcem
Z miesiąca na miesiąc balansowałam na krawędzi. W portfelu pustka, w szafkach ledwo co. Każdy rachunek był jak cios – mocny, nieoczekiwany, bolesny. Ale najgorsze było to, że moja córka, Sandra, zdawała się tego w ogóle nie zauważać. Jej życie było jak z innej bajki – imprezy, zakupy, najnowsze ubrania. Jakim cudem? Pytałam siebie raz po raz. Kiedy ja ledwo wiązałam koniec z końcem, ona żyła jak pączek w maśle.
Z początku myślałam, że to tylko młodzieńczy bunt, chęć zasmakowania wolności. Ale kiedy jej „chęć wolności” przekształciła się w nieustające wakacje, a ona przestała interesować się czymkolwiek poza sobą, nie mogłam już dłużej milczeć.
Życie jak z bajki
Sandra wracała do domu późnymi nocami, często pod wpływem alkoholu, a na jej twarzy zawsze malował się wyraz zadowolenia. Każdy wieczór to była kolejna okazja do zabawy. Starałam się być cierpliwa – w końcu to moja córka, a matka zawsze powinna wspierać swoje dziecko. Ale jak długo można wspierać kogoś, kto nic od siebie nie daje?
Pewnego wieczoru, gdy wróciła nad ranem z kolejnym wielkim zakupem – tym razem był to najnowszy smartfon – poczułam, że miarka się przebrała. Nie wytrzymałam.
– Sandra, skąd ty masz na to wszystko pieniądze? – zapytałam, starając się zachować spokój.
Jej odpowiedź była jak uderzenie w twarz.
Pierwsze starcie
– Mamo, co ty się czepiasz? – Sandra westchnęła, jakby moja troska była czymś zupełnie zbędnym. – Mam swoje sposoby. Nie musisz się martwić, radzę sobie.
Radziła sobie? Kiedy to ja opłacałam wszystkie rachunki, kupowałam jedzenie, a ona nie miała nawet stałej pracy? Każda moja próba porozmawiania kończyła się podobnie. Sandra robiła, co chciała, i nie widziała problemu w tym, że to ja muszę za to płacić.
Kiedy odkryłam prawdę…
Kiedy zobaczyłam na stole rachunek za nowe buty, który przewyższał miesięczną pensję, coś we mnie pękło. Postanowiłam dowiedzieć się, skąd bierze te pieniądze. Nie mogłam dłużej czekać.
Pewnego dnia, gdy Sandra zostawiła swój telefon na stole, zdecydowałam się na coś, czego nigdy wcześniej nie zrobiłam. Przejrzałam jej wiadomości. Właśnie wtedy odkryłam coś, czego się nie spodziewałam.
Ostateczna prawda
Okazało się, że Sandra utrzymywała „układy” z różnymi mężczyznami, którzy hojnie finansowali jej imprezowy tryb życia. W zamian za prezenty, pieniądze i luksusy, spędzała z nimi czas na różnych wyjazdach i przyjęciach. Jej „niezależność finansowa” była tylko fasadą, a za wszystkim kryło się coś znacznie bardziej skomplikowanego.
Nie mogłam tego znieść. Poczułam, jak świat mi się wali. Czy to ja, jako matka, zawiodłam? Jak mogłam nie zauważyć, co robiła moja córka? I najważniejsze – co teraz? Wiedziałam, że muszę zareagować, ale czułam się całkowicie zagubiona.
Ostateczna decyzja
Po tym, co odkryłam, w końcu postanowiłam z nią porozmawiać. To nie była łatwa rozmowa. Sandra początkowo wszystkiemu zaprzeczała, ale gdy pokazałam jej dowody, nie miała wyjścia. Przyznała się, choć twierdziła, że „wszyscy tak robią” i że to „żaden problem”.
Zamknęłam oczy, próbując zapanować nad łzami.
– Dosyć tego, Sandra. Albo zmienisz swoje życie, znajdziesz pracę i zaczniesz się szanować, albo nie będziesz miała dachu nad głową. Nie będę już cię utrzymywać.
Było jej to na rękę – spodziewałam się płaczu, błagania o wybaczenie. Ale zamiast tego usłyszałam:
– Dobrze. I tak planowałam się wyprowadzić.
Te słowa były jak sztylet wbity prosto w serce. Mimo wszystko liczyłam na to, że jeszcze mamy szansę na odbudowanie naszej relacji. Ale ona podjęła decyzję.