Syn wybrał sobie dziewczynę, która nie potrafi policzyć do dziesięciu. Nie wiem, co mu się w niej podoba, ale wstyd mi mówić znajomym, czym się zajmuje.

 

Mój syn, Piotrek, zawsze był ambitnym chłopakiem. Studiował prawo, miał plany na karierę w międzynarodowej kancelarii, a jego wcześniejsze dziewczyny były równie ambitne i dobrze wykształcone. Zawsze mogłam być z niego dumna. Aż do tego dnia, kiedy przedstawił mi swoją nową dziewczynę, Kingę.

Byłam podekscytowana spotkaniem, wyobrażając sobie kolejną inteligentną, ciekawą osobę, z którą mój syn dzielił życie. Kiedy jednak Kinga zaczęła opowiadać o swoim zawodzie, moje serce zamarło. „Pracuję w salonie tatuażu… a właściwie zajmuję się sprzątaniem po sesjach” – powiedziała z dumą.

Sprzątanie po sesjach tatuażu? Mój syn, przyszły prawnik, związał się z dziewczyną, która sprząta w salonie tatuażu! Nie wiedziałam, co powiedzieć. To był dla mnie cios prosto w serce. Jak to się mogło stać?

 

Wstyd przed znajomymi

Przez kolejne tygodnie nie mogłam przestać myśleć o tej sytuacji. Miałam nadzieję, że to tylko chwilowe zauroczenie, że Piotrek szybko się zorientuje, że ona nie pasuje do jego przyszłości. Ale im częściej o niej wspominał, tym bardziej stawało się jasne, że traktuje ją poważnie.

Najgorsze były pytania od znajomych. „Jak tam Piotrek? Słyszałam, że ma nową dziewczynę!” – mówiła moja przyjaciółka podczas spotkania. Jak mogłam jej powiedzieć, że dziewczyna mojego syna, przyszłego prawnika, sprząta po sesjach tatuażu? Widziałam już te kpiące uśmiechy i zniesmaczone miny. „Tak, ma… bardzo miłą dziewczynę” – odpowiedziałam wymijająco, zmieniając temat tak szybko, jak mogłam.

Za każdym razem, gdy ktoś pytał o Kingę, czułam to samo zażenowanie. Jak mogłam się przyznać, czym się zajmuje? To, co dla niej było pracą, dla mnie wydawało się kompletnym brakiem ambicji.

Coraz większe wątpliwości

Za każdym razem, gdy Kinga przychodziła na obiad, moje wątpliwości narastały. Nie miała żadnych planów na przyszłość, nie myślała o zmianie pracy, a co gorsza, wydawała się być zadowolona z tego, co robi. „Wiesz, sprzątanie po tatuażystach to odpowiedzialna praca. Trzeba uważać na narzędzia, dezynfekować wszystko… To nie jest takie łatwe, jak się wydaje!” – mówiła z zadowoleniem. Piotrek patrzył na nią z dumą, jakby mówiła o czymś wielkim.

Czułam, że tracę kontrolę nad życiem mojego syna. Nie mogłam pojąć, jak to możliwe, że tak utalentowany i ambitny chłopak związał się z kimś, kto… sprząta igły po sesjach tatuażowych! Każda rozmowa z nią tylko potęgowała moje rozczarowanie.

Punkt zwrotny

Pewnego dnia, kiedy Piotrek i Kinga przyszli na rodzinne spotkanie, wydarzyło się coś, co przelało czarę goryczy. Rozmowa przy stole zeszła na temat przyszłych planów. Zaczęłam nieśmiało pytać Kingę, czy ma zamiar zmienić pracę, może pójść na jakieś kursy, żeby podnieść swoje kwalifikacje.

– „A po co?” – odpowiedziała z uśmiechem. „Lubię to, co robię, a poza tym, myślę o tym, żeby otworzyć swój mały biznes. Może kupię więcej sprzętu i założę firmę sprzątającą dla salonów tatuażu. Wiesz, jak to jest – zawsze będą potrzebować kogoś, kto to ogarnie!” – powiedziała z dumą, jakby to była największa życiowa ambicja.

Wtedy nie wytrzymałam. „Piotrek, a ty naprawdę widzisz siebie z dziewczyną, która sprząta salony tatuażu na pełen etat? Co z twoimi marzeniami o kancelarii, o ambitnej przyszłości?” – zapytałam, nie mogąc już dłużej udawać, że wszystko jest w porządku.

Piotrek spojrzał na mnie z chłodnym wyrazem twarzy. „Mamo, może to nie jest twoje wymarzone zajęcie, ale Kinga ma swoje plany i marzenia. Nie zawsze liczy się to, co ktoś robi, ale to, jakim jest człowiekiem” – odpowiedział spokojnie.

Prawdziwa lekcja

Po tej rozmowie poczułam się źle. Zrozumiałam, że moje uprzedzenia i ambicje względem Piotrka przesłaniały mi to, co naprawdę ważne – jego szczęście. Choć Kinga mogła nie spełniać moich oczekiwań co do idealnej synowej, była dla mojego syna kimś ważnym. Może jej praca nie była tym, czego bym dla niego chciała, ale przecież nie zawsze chodzi o tytuły czy prestiż.

Kilka miesięcy później Piotrek oznajmił, że razem z Kingą planują wspólne życie. Choć nie było to dla mnie łatwe, postanowiłam dać jej szansę. Z czasem nauczyłam się ją akceptować, choć wciąż nie było mi łatwo.


A jak Wy postąpilibyście w tej sytuacji? Czy praca i ambicje partnera mają kluczowe znaczenie? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!